Energiczny, bezpośredni, uśmiechnięty, bez żadnej pozy, z gitarą i mikrofonem. Niezwykle naturalny w swoim zachowaniu. W jednej osobie spotkały się dusze rock’ndroll’owca, społecznika i patrioty. To, co najbardziej urzekło sochaczewian – życzliwość. Jan Pospieszalski w niedzielny wieczór odwiedził Sochaczew.
Niemal trzygodzinne spotkanie Domu Kultury przy Żeromskiego wypełnione było rozmową o sprawach ważnych dla ludzi i Polski. Zaczęliśmy od rzeczy fundamentalnej, od wolności. W piątej edycji indeksu demokracji ośrodka badawczego Economist Intelligence Unit (EIU), według stanu na grudzień 2012 roku, Polska zajęła 44. miejsce na 167 państw i została zaliczona do grupy demokracji wadliwych. I nie chodzi tu o dyskryminację mniejszości seksualnych, o której głośno mówią media, uznając to bezpodstawnie za największy problem społeczny Polski. Chodzi o brak wolnych mediów, działalność sądów, prokuratury. Jesteśmy na szarym końcu Europy. To znaczy, że demokracja jest zagrożona. Najlepszym przykładem z ostatnich tygodni jest film „Układ zamknięty”. Oparta na faktach historia zniszczenia dobrze prosperującej firmy, a w dziele destrukcji głównymi bohaterami były sądy, prokuratura i policja.
W rządzeniu krajem decydują trzy dziedziny: własność środków produkcji, resorty siłowe (wojsko, policja) i narzędzia kształtowania świadomości: telewizja, film, czasopisma, radio, książki – dowodził Jan Pospieszalski. To wszystko zostało zagrabione przez komunistów zaraz po wojnie. Gość zadał publiczności pytanie: czy po 1989 roku komuniści oddali władzę w tych obszarach? Odpowiedź jest tak samo oczywista, jak i bolesna. Przypomniał skąd wzięły się "elity" biznesowe, medialne, naukowe. To w dużej mierze dzieci komunistów zainstalowanych przez stalinizm. Tutaj autor programów „Bliżej” doszedł do sedna sprawy. Polska przed wojną była oparta na trzech filarach: Bóg, Honor, Ojczyzna. Od kilkudziesięciu lat trwa walka z tymi wartościami, w której frontmenami są tzw. autorytety moralne i naukowe, które mówią społeczeństwu, że kultywowanie tradycji i historii narodu jest wstydem. Zatem, czy może nas dziwić, że dziś Niemcy promują wersję historii, w której musieli bronić Żydów przed Armią Krajową i po 70 latach pouczają nas, jak powinniśmy zadbać o mniejszości narodowe prześladowane podczas okupacji? Fałszowaniu historii służy manipulacja pojęciami. Zamordowanie kilkuset robotników na Wybrzeżu w 1970 roku to "Wypadki grudniowe", zamordowanie przez innych komunistów kilkuset robotników w 1956 roku to "Poznański czerwiec". Wystarczy porównać te nazwy do "Zbrodni w Jedwabnem" i "Pogromu kieleckiego". Widzicie różnicę? Spróbujmy odwrócić te pojęcia - "Wypadki jedwabiańskie", "Kielecki lipiec" i "Zbrodnia gdańska", "Pogrom poznański". Może w takiej sytuacji kilka dni temu sąd nie odważyłby się uniewinnić komunistycznego zbrodniarza Kociołka, który w 1970 roku wysłał robotników pod lufy plutonów egzekucyjnych?
Mimo tak poważnych tematów spotkanie miało bardzo optymistyczny klimat i przesłanie. Polska się budzi. Jest nas bardzo wielu. Jesteśmy coraz lepiej zorganizowani. Rząd na czele z Donaldem Tuskiem gubi się w manipulacji ( np. sprawa Jamału, wizyta w Nigerii). W tej sytuacji Polska stoi niczym bezradne dziecko wobec Rosji, Niemieć, czy Unii Europejskiej.
Na zakończenie Jan Pospieszalski apelował o organizowanie się. „Nie chcę by moją ojczyzną rządzili nieudacznicy. Trzeba zaczynać od małych lokalnych środowisk. Rozbijać lokalne układy, sitwy. Tak właśnie zwyciężyli Węgrzy” – podsumował bohater spotkania. Jan Pospieszalski odpowiadał też na pytania z sali. Rozlosowaliśmy także wśród uczestników kilka książek Jana Pospieszalskiego. Nie zbrakło również dobrej muzyki, wszak, ja wspominałem, na scenie stał świetny wokalista i instrumentalista. Utwory Krzysztofa Klenczona i Czerwonych Gitar rozbrzmiewały w pełnej sali w Domu Kultury. Dziękuję wszystkim za obecność. Mam nadzieję, że już niedługo Jan Pospieszalski ponownie odwiedzi Sochaczew.
コメント